TAURUS GX4

TAURUS GX4

       Poszliśmy za ciosem i postanowiliśmy skusić się na kolejnego Taurusa. Z racji osobistych zainteresowań testującego wybór padł ponownie na mały pistolet kategorii EDC w mocnym kalibrze 9 mm Luger. O ile niedawno testowany DB9 IV generacji dawał się we znaki już po pierwszych strzałach, to przy GX4 zapomnieliśmy, że to broń rozmiarów mikro. Gdyby nie bardzo dyskusyjne i poważne niedociągnięcia jakościowe, GX4 byłby faworytem i oczkiem w głowie u swojego właściciela…

        GX4 to broń dość świeża – w maju 2021 roku miała swoją premierę na amerykańskim rynku i bardzo szybko zyskała sobie wierne grono fanów. Wydaje się, że pistolecik jest dokładnie tym, czego potrzebuje użytkownik cywilny – ma wymiary, które pozwalają na komfortowe, skryte noszenie, ale i natychmiastowe użycie; jego masa nie przeszkadza, a pozwala na prowadzenie szybkiego ostrzału i kontrolę nad bronią od pierwszego do ostatniego naboju w magazynku; charakterystyka spustu, przyrządy celownicze, ergonomia, łatwość obsługi i skuteczność praktyczna decydują o jego sukcesie rynkowym.

       Pistolet otrzymujemy w bardzo obszernym pudle z logo producenta wraz z podstawowymi akcesoriami typu: dodatkowy magazynek włoskiego Mec-Gar’a z żółtym, kontrastowym podajnikiem, instrukcja, wymienny panel tylnej ściany chwytu; z kolei miłym dla oka dodatkiem jest mały, plastikowy breloczek do kluczy w postaci miniatury GX4. W pudle jest też miejsce na płaską, kydexową kaburę, która pewnie pojawia się jako opcja na rynku amerykańskim. Tutaj warto od razu zaznaczyć, że rodzimy rynek jest bardzo ubogi w dodatki do GX4 – brak szerszego wyboru kabur wewnętrznych (pasują te z G43/g43X i Hellcat'a, dostępny jest świetny i dedykowany do GX4 amerykański Blackhawk), ale przede wszystkim dodatkowych magazynków czy choćby przedłużonych stopek, które wydają się być najistotniejszym brakiem. Do głowy przychodzi natychmiast świetny, czeski CZP10S, który posiadał wszystko, co niezbędne i wynagradzał użytkownikowi z nawiązką jakiekolwiek dąsy, a pomimo podobnej obecnie ceny rynkowej prezentował jakość wykończenia o klasę wyższą. Podobnie jest z chorwackim Hellcat'em, który w zestawie ma aż trzy magazynki, w tym dwa przedłużone.

       Wracając, do brazylijskiego Taurusa Armas montowanego jednak w Bainbridge w stanie Georgia... Po bliższych oględzinach w domowym zaciszu pierwsze zachwyty nad ergonomią i świetnym projektem mijają i przechodzą w zadziwienie. Do testu otrzymaliśmy broń fabrycznie nową, jednak jakość wykończenia zamka, pomimo pokrycia jego powierzchni tlenkiem azotu jest bardzo przeciętna. Broń już w pudle nosiła drobne ślady „oględzin wystawowych”. Jednak to rzecz błaha, pistolet ma służyć, więc ślady użytkowania i tak będzie nosił. Pomieszania zmysłów doznać jednak można, zaglądając w fabryczną, nowiuteńką lufę. O ile poprzedni DB 9 wypadał w tej przestrzeni bardzo kiepsko, to GX4 woła o pomstę do nieba. Przewód lufy wygląda jakby powstawał w przydomowym warsztacie, gdzieś w okolicach Indonezji. Szoku doznają esteci, załamią ręce przeciętni użytkownicy, którzy bądź co bądź nabyli nową broń? Pola lufy noszą wyraźne, podłużne rysy z obróbki narzędziowej, efektowne przeciągnięcia i wyżłobienia... Ewentualnie to surowa lufa po wstępnej obróbce do doszlifowania przez nowego właściela (bad joke - do not even try!!!). Może to jednostkowy, pechowy przypadek, może cała seria pistoletów – nie mamy wiedzy na ten temat? W ogóle niezwykłe, że taki produkt pojawia się na rynku europejskim... A może wcale nie. Przecież Polska dla braci Amerykanów to kraj gdzieś tam z pogranicza Ukrainy, gdzieś tam w okolicach toksycznej Rosji, jakiejś tak Łotwy, jakiś tam Węgier, ogólnie gdzieś tam za górami i lasami, a na pewno daleko poza bogatymi Niemcami. Dlaczego do kraju trzeciego świata nie wysyłać odpadów produkcyjnych? Gdyby to był pierwszy taki przypadek, napomknęlibyśmy tylko o tym, ale że dostaliśmy już nowiutkie i jakże marne lufy w DB9 z Cococa na Florydzie, w Kahr CM9 z Worcester w stanie Massachusetts, a nawet w G17 z Deutsch – Wagram w Austrii, należałoby to głośno wykrzyczeć! W Polsce za GX4 w standardowej wersji bez płytki pod kolimator zapłacimy ok. 2500 - 2600 zł, w USA ten sam pistolet kosztuje poniżej 400 dolarów. Przeciętny zarobek w Polsce wynosi ok. 4500 zł na rękę, w USA to ponad 4000 dolarów w skali miesiąca! Polak musi odłożyć ponad połowę swoich miesięcznych zarobków, aby kupić odpad produkcyjny – dla Amerykanina to wydatek równoznaczny z przeciętnymi zakupami w centrum handlowym. Dla Niemców, Austriaków, Francuzów czy Amerykanów jesteśmy tylko śmieciowym rynkiem zbytu i źródłem taniej siły roboczej – przykre, bo ani naszą historią, ani sercem, ani rozumem nie zasłużyliśmy na takie traktowanie.

        Ale koniec tym dywagacjom ekonomiczno – sentymentalnym i przejdźmy do samej broni. Powtórzę raz jeszcze – gdyby nie lufa, to broń miałaby same plusy i stałaby na honorowym miejscu w szafie. Pistolet prawie idealnie leży w średniej wielkości dłoni – jednak trzeba zaznaczyć, że dla większej ręki przydałaby się stopka wydłużająca magazynek i zyskalibyśmy pełne poczucie komfortu. Subiektywnie, z GX4, pomimo płaskiego dna magazynka 11 – nabojowego, strzela się i tak doskonale. To zasługa prawidłowego kąta i ukształtowania chwytu – „beaver tail” pozwala ukryć tylną część dłoni pod zamkiem, nie narażając jej na zranienie, jak ma to miejsce w DB9; dodatkowo, lekko agresywna, ale nie ostra faktura chwytu typu "papier ścierny" pozwala na pewną pracę z bronią. Pistolet nie wyślizguje się z dłoni, nie są potrzebne rękawice taktyczne; kciuk dłoni słabszej dostaje dodatkowe, szorstkie podparcie na szkielecie tuż nad kabłąkiem dla uchwytu typu „clamshell”.

         Główny szkielet, będący w rzeczywistości częścią wymienną, jest wykonany z twardego tworzywa sztucznego. W jego wnętrzu znajdziemy numerowany szkielet właściwy ze stali nierdzewnej mieszczący mechanizm spustowy i oś sterującą występem odryglowującym lufę. Mamy tutaj system krótkiego odrzutu lufy i jej ryglowania w oknie wyrzutowym zamka. Broń sprawia bardzo solidne wrażenie, jest sztywno zmontowana, zamek ma tylko drobne luzy, a jest to zasługą szyn prowadzonych na długości 70 mm. W broni nie znajdziemy żadnych rewolucyjnych rozwiązań – to standardowa, klasyczna już konstrukcja przypominająca glockowski wzorzec. Nawet system zabezpieczeń jest analogiczny i ma postać języczka zabezpieczającego w spuście i solidnej wewnętrznej blokady iglicy umieszczonej w zamku. Taurus dysponuje też prostym wskaźnikiem obecności naboju w komorze nabojowej – górna część lufy ma nacięty otwór, w którym możemy dojrzeć ewentualną kryzę łuski. Również mechanizm uderzeniowy jest igliczny ze wstępnym napięciem iglicy podczas przeładowania. Plastikowy szkielet broni ma kabłąk ukształtowany do strzelania oburącz; doskonałym pomysłem jest też wcięcie pod kabłąkiem dla wyższego podparcia chwytu. Połączenie tych wszystkich elementów pozwala na komfortową pracę z pistoletem i daje poczucie kontroli w czasie prowadzenia ognia.

         Naprawdę nie czujemy, że mamy do czynienia z bronią tak małą. Pistolet mierzy tylko 147 mm, ma niespełna 27 mm szerokości wraz z zatrzaskiem zamka, ok. 107 mm wysokości z magazynkiem. Waga niezaładowanej broni wraz z magazynkiem wynosi 535 gramów. 11 nabojów z pociskiem 115 granowym podnosi masę do 660 gramów. To nieco mniej niż testowany wcześniej rewolwer Taurusa 856 DAO w stanie załadowanym. Pamiętajmy, że mamy tutaj jednak do czynienia z płaskim i niedużym pistoletem wyposażonym w pojemny 11 – nabojowy magazynek plus jeden nabój w lufie. GX4 oferuje dwukrotną siłę ognia w stosunku do mod. 856 DAO – to zawsze nieprzecenione atuty pistoletu EDC.

       Zamek GX4 ma podwójne rowkowanie, z tyłu i przodu, co poszerza zakres przestrzeni do przeładowania broni. Podwójna sprężyna powrotna jest owinięta wokół dwóch stalowych żerdzi, stawia idealne opory – poddaje się dość miękko w trakcie przeładowania i niweluje odrzut/podrzut broni. Zjawiska te są też równoważone przez plastikowy, szerszy szkielet, szorstką fakturę chwytu, świetne wyważenie broni i plastikowy, szeroki język spustowy – to właśnie on dawał się tak mocno we znaki w DB9, gdzie zastosowano wąski i stalowy spust.

           W GX4 siła potrzebna do zainicjowania strzału wynosi ok. 3 kg – to dobry spust, z minimalną drogą jałową, charakterystyczną, stałą twardością, bez chropowatości i z bardzo krótkim resetem. Z pistoletu można prowadzić szybki ogień. Broń działa bez zarzutu, jest wszystkożerna, jednak tylko przeciętnie celna. Nasz egzemplarz wymaga sporej korekty na prawą stronę, a i tak celność nie jest zadowalająca. Nie oszukujmy się jednak, bo nie jest to pistolet sportowy a narzędzie do walki na krótkie odległości. Przeciwnika można zasypać dosłownie ogniem. Wystrzeliliśmy ponad setkę nabojów różnego typu – bez zacięć. Co ciekawe, lufa GX4, pomimo identycznej długości bruzdowanej względem DB9 obcina nieco prędkości początkowe – dla pocisków 115 granowych Hornady FTX i XTP wynosi ona 300 i 311 m/s, co daje wartości niższe o 10 metrów.  Współczynnik obalający i energetyka kul wystrzeliwanych z GX4 zbliża pistolet do dwucalowych rewolwerów .38SPL.

         Wymiana magazynka jest pewna – nieduży, ale wyczuwalny zatrzask wyrzuca zużyty magazynek ze sporą siłą. Zatrzask niestety nie jest w żaden sposób osłonięty przed przypadkowym wypięciem i lekki nacisk powoduje jego odblokowanie. Problem ujawnia się szczególnie podczas zastosowania wewnętrznych, plastikowych kabur z szeroką płetwą ochraniającą ciało – dociśnięcie broni do owej płetwy powoduje natychmiastowe wypięcie załadowanego, ciężkiego magazynka. Należy o tej przypadłości wielu małych pistoletów pamiętać i ewentualnie dociąć kaburę we własnym zakresie. 

       W subiektywnej opinii mały pistolet w tym kontekście jest problematyczny i naprawdę nietrudno w sytuacji kryzysowej o przypadkowe wypięcie magazynka podczas przeładowania broni a nawet w trakcie przemieszczania się. W prywatnej opinii, wskazywałbym nawet na zatrzask magazynka w dolnej części chwytu, na wzór cywilnych wersji Sig Sauera 225, starego PM 9, P-64. W pistolecie defensywnym podstawowym kryterium nie musi być szybka wymiana magazynka ale ponadnormatywna pewność użycia broni. W zakres ten wrzuciłbym zarówno możliwość bezpiecznego przenoszenia naboju w lufie, pewność automatyki, uchwycenia w miarę obszernego chwytu, komfort w prowadzeniu szybkiego ognia, ale i zerowe prawdopodobieństwo wypięcia magazynka. Pistolet wielkości GX4, z podobną siłą ogniową, niezawodnością i komfortem obsługi jest miernikiem w kategorii EDC, wobec którego wcale nie niezbędnym staje przyciskowy zatrzask przy kabłąku. Kompromisowym rozwiązaniem może pochwalić się debiutujący właśnie Heckler&Koch SFP9CC, w którym ukryty w kabłąku podłużny zatrzask magazynka jest wzorowany na dużych wersjach H&K.

            GX4 należy pochwalić za stalowe, solidne, glockowskie przyrządy celownicze (zamienne z G17). 3 milimetrowa mucha posiada biały wskaźnik, szczerbina nie ma naniesionych znaków, jedynie poprzeczne rowkowanie. To czytelne i jakościowe bardzo dobre narzędzia celownicze.

          Należy też zwrócić uwagę na drobny szczegół, który wyróżnia pistolecik pośród podobnych maluchów – sposób rozkładania. Taurus zrezygnował z dodatkowych dźwigni czy występów, mamy przekręcany w lewo sworzeń z szerokim wycięciem na płaski śrubokręt, nożyk, kryzę łuski lub cokolwiek innego. Po rozładowaniu broni i oddaniu strzału na sucho, przekręcany łeb sworznia i ściągamy zamek z prowadnic – świetny i prosty projekt.

             Podsumowując, broń może się podobać wizualnie, choć nie każdemu pewnie przypadnie do gustu kolejny wyrób glockopodobny. GX4 ma jednak swój urok i gdyby nie fatalne wykończenie wnętrza lufy, dostałby od testującego miejsce na podium. Trzeba też zaznaczyć, że lufa, pomimo wad wykończeniowych nie stwarza żadnego zagrożenia dla użytkownika i nie jest z tego powodu mniej celna – jest zwyczajnie niechlujnie wykończona, co nie powinno mieć miejsca w żadnej broni, a co dopiero w renomowanej marce, za którą w Polsce płacimy wcale niemałe pieniądze.

             O ile testowany DB9 czy Kahr CM9, pomimo wielu zalet są pistoletami, które należałoby rozpatrywać w kategorii „Just in Case” i tylko mało prawdopodobnego użycia w walce, to GX4 jest chyba idealnym pistoletem EDC. W krytycznej sytuacji dysponuje wszelkimi zaletami broni defensywnej, a jednocześnie pozwala na całodobową i komfortową ochronę świadomego i wyszkolonego użytkownika.