Jeśli ktokolwiek potrzebuje kompaktowej broni defensywnej, wymaga optymalnej siły ognia, liczy na niezawodność i pracę w skrajnie trudnych warunkach, to G 26 spełni te założenia. To świetna broń, maksymalnie „spakowana”, wręcz muskularna, intuicyjna w obsłudze. Kto strzela z większych braci, nie będzie miał problemu z obsługą kompaktowego modelu. Z drugiej strony, co tu obsługiwać – przekosić zamek i strzelać – no, może jak to w plastikowej broni krojonej do kieszeni, nauczyć się odpowiedniego uchwytu…
G 26 z pełnym magazynkiem waży tylko 730 g, pusty ma masę zaledwie 550 g – to jeden z najlżejszych pistoletów strzelających silnym nabojem 9x19 Luger. Do masy dochodzi 110mm wysokości, 30 szerokości i ledwie 165mm długości – broń mieści się w każdej kieszeni – jest mniejsza i węższa niż pięcionabojowa 60 – tka S&W do słabszej 38 – emki. Ogromną zaletą jest standardowy 10 – nabojowy magazynek plus nabój w lufie. W czasie krótkiego testu broń strzelała każdą amunicją – FMJ, JHP S&B i XTP HORNADY. Prawidłowo wyprowadzony ślizg nabojowy nie powoduje zacięć, G 26 obsługujemy intuicyjnie, odpowiedni chwyt nie powoduje „fajek” i problemów z automatyką broni.
G 26 jest pistoletem bardzo celnym na dystansie obronnym 15 m. Testujący nie miał najmniejszych problemów z umieszczeniem każdego pocisku w obrębie tarczy formatu A4 z naniesionym punktem kontrolnym o średnicy ok. 50mm. Przy szybkim ostrzale intuicyjnym pociski mieściły się w standardowej tarczy sylwetkowej, pokrywając popiersie napastnika. Celność, nawet w warunkach stresu jest wystarczająca. Przyrządy celownicze predestynują broń do strzelań obronnych – szeroka szczerbina z naniesioną, białą ramką w kształcie litery „U” i duża kropka na równie szerokiej muszce. G 26 mam krótki reset, przyjemną i użytkową fakturę chwytu, nie ślizga się w dłoni. Największą wadą pistoletu jest krótki chwyt i brak magazynka z kopytkiem w podstawowej wersji. Pasują oczywiście wszystkie magazynki ze stajni GLOCK’a, jednak ten z kopytkiem powinien być standardem w tej klasie broni, szczególnie, że jest tylko minimalnie dłuższy a dużo wygodniejszy.
G 26 III czy IV gen. nie należy do najtańszych – to koszt ok. 2450 zł (sierpień 2018), tańszy będzie SCCY, TAURUS 605 czy używany S&W, jednak SCCY budzi mniejsze zaufanie i w testach wypadał gorzej od G 26, z kolei opanowanie w szybkiej serii lekkiego snubnos’a mod. 605 w kal. 357 MAGNUM graniczy z cudem, a 38 – emka z rurą niespełna 2” nie nadaje prędkości dostępnym w Polsce pociskom półpłaszczowym, powodując, że zachowują się one prawie tak jak typowe FMJ – oty… G 26, przy 88 mm lufie, doskonale rozpłaszczał nawet najtańszy pocisk obronny JHP czeskiego S&B, tworząc w bloczku plastelinowym kanał o średnicy ok. 50mm i długości ponad 100mm – to wartości osiągane przez lufy 4”. Bloczek został ostrzelany z odległości 1 m.
Test dowiódł, że warto zaufać małemu G 26 w funkcji obronnej, jest wszystkożerny, pewny w działaniu, odporny, choć tutaj należy zaznaczyć, że III gen. cieszy się lepszą opinią ze względu na trwałość powłoki TENIFER. IV gen. ponoć rdzewieje… - jednak ta oferuje zamienne nakładki chwytu, powiększony zatrzask magazynka i lepszą fakturę chwytu. Obie generacje prezentują bardzo dobry poziom wykonania, celności, trwałości lufy, mechanizmów i bezpieczeństwa. G 26 to dobry wybór do ochrony osobistej, ale też „for fun”, bo broń daje ogromną frajdę użytkownikowi – jest łatwa w opanowaniu odrzutu, ma krótki reset, jest celna i niezawodna, nie brakuje kabur, ładownic, magazynków i różnych „ekstrasów” – czego chcieć więcej?