Kogo plastikowo – aluminiowe cudeńka zza oceanu gryzą w oczy, serce, duszę; komu nie przypadł twór rodzimy a nowoczesny w postaci Grota; kto by chciał po staremu, prosto, bez fajerwerków, na stalowo, ale jednak trochę modniej, lżej i celniej – temu pisany poczciwy Beryl wz. 96. Karabinek szturmowy (testujący trzyma się dawnego nazewnictwa, które segreguje broń z uwzględnieniem zastosowanej amunicji - tutaj pośredniej, nie karabinowej - choć instrukcja i fabryka nazywa broń karabinem szturmowym), który doświadczenie zdobył nie byle jakie, który jest zmodyfikowaną, już chyba maksymalnie, wersją światowego dziadka - celebryty, który przewyższył swego protoplastę w wielu aspektach, a użytkownikom wojskowym i cywilnym dał to, czego potrzeba najbardziej – celność, standardowy kaliber zgodny z NATO, możliwość modyfikacji, a przede wszystkim wytrzymałość na trudy bojowe równorzędną karabinkom z serii AK. Konserwatywny Kowalski powinien być więc wniebowzięty, bo i jakich to wad mielibyśmy się spodziewać po skrajnie niezawodnym systemie mości Kałasznikowa (a biorąc pod uwagę względy historyczne, to i Hugo Schmeissera), jeśli najbardziej istotne mankamenty zostały usunięte.
Ogólnie rzecz ujmując, brać strzelecka dzieli się przede wszystkim na dwie, mocne grupy karabinowo – szturmowe: jedni platformą AK gardzą i sięgają wyłącznie po standard amerykański; drudzy zostają przy radzieckiej myśli technicznej, topornej, ale i dla wroga upiornej. Beryl w tym zestawieniu pozostaje interesującym przykładem rozwinięcia tego, co dobre w starym opakowaniu i zbliżenia do tego, co nowocześniejsze, ale wciąż trwałe i bardzo skuteczne. Sam karabinek jest przecież ogniwem końcowym (a nawet i ostatecznym) systemu AK, który dojrzał do standardu NATO tuż po udanym Tantalu wz. 88, jednak wciąż w kalibrze radzieckim 5,45x39. Bez wstydu i żenady można było w końcu stanąć u boku Anglosasów. Beryl względem AK w kal. 7,62 mm zyskał na mobilności, celności, a przede wszystkim na możliwości rozbudowy. Cywilny użytkownik może obecnie wybrać jedną z oferowanych kolb - również składaną na bok, wymienić ewentualny chwyt główny i standardowy przedni, doposażyć broń w urządzenie optoelektroniczne, latarkę, celownik laserowy, a wszystko zamontować na czterech szynach Picatinny łoża przedniego. Gdyby tego było mało, można też dokupić szynę nad komorę zamkową pod podstawę celowników optoelektronicznych, a może nawet adapter Stanag do magazynków AR-15. Może nawet, bo to taki adapter – duch, w przeszłości nawet oferowany przez FB Radom, a nawet widywany w ofertach zagranicznych (testujący, do tej pory, żywcem go nie widział). A możliwość korzystania z magazynków AR-15 byłaby bezcenna, zdecydowanie podniosłaby atrakcyjność broni, jej komercyjność, komfort obsługi i uniwersalność w każdym zakątku świata. Berylowski, standardowy magazynek jest niestety brakującym ogniwem, który dzięki adapterowi mógłby w fenomenalny sposób połączyć dwie, tak odległe przecież platformy. 30 – sto nabojowy magazynek sam w sobie jest dobrym produktem: wykonano go z twardego, przezroczystego plastiku; ma też kilka wariantów kolorystycznych; stopa magazynka pozostała stalowa; sprężyna jest twarda i pewna; jest przystępny cenowo, choć nieco droższy od zasobników AR-15.
Najsłabszą jednak stroną Beryla, jak i każdego systemu AK, jest wciąż dyskusyjna możliwość korzystania z celowników optycznych. O ile poradzono sobie w prosty sposób z kolimatorem, projektując szyny Picatinny wokół lufy i rury gazowej, to już opcjonalna szyna ponad pokrywą komory zamkowej jest tylko półśrodkiem – do czyszczenia broni, likwidacji ewentualnych zacięć, problemów z zapiaszczeniem wnętrza komory spustowej, musimy tę szynę i tak zdemontować. Niby w tym celu mamy sztywne gniazda wyfrezowane na węźle gazowym, tuż pod podstawą szczerbiny; również wzmocnioną konstrukcję zatrzasku pokrywy zamkowej; walcowaty, stalowy zatrzask w ogonie szkieletu, to celownik optyczny ma mieszane szanse „trzymania zera” po ponownym montażu. Broń w warunkach bojowych powinna zostać dla pewności każdorazowo przystrzelana, co graniczy ze zdrowym rozsądkiem w polu walki. Celownik optyczny służy przecież osiąganiu wysokiej celności na długim dystansie – ponad 200 metrów - a jeśli nie spełnia tej funkcji w 100 %, to logiczniej byłoby wrócić do kolimatora o małym powiększeniu. Z drugiej strony nie oczekujmy od Beryla nadzwyczajnej celności, to wciąż Tantal/ AK-74 w "natowskim" przebraniu i niewiele da się dokonać na polu wad wrodzonych, przekazywanych z pokolenia na pokolenie… Stary AK radził sobie z podstawą celowników montowanych na boku szkieletu na jaskółczy ogon, jednak są to rozwiązania mało komfortowe, mocno archaiczne i nadmiernie zwiększające szerokość broni. Na marginesie szyna opcjonalna pod celownik optyczny dla wz. 96 jest droga - znajdziemy ją w cenie 650 - 750 zł (luty 2025). Beryl wz. 96 przeszedł już chyba wszystkie z możliwych modyfikacji, a oczywistych wad konstrukcyjnych względem broni Stonera nie da się wyeliminować – stąd pomysł stworzenia i rozbudowa platformy MSBS GROT.
Do testu otrzymaliśmy cywilną wersję z roku 2019 pozbawioną możliwości prowadzenia ognia ciągłego i seryjnego, tzw. zmodernizowany „Wariant C” o dodatkowej nazwie roboczej „Beryl S 223”. Co istotne, broń posiada oznaczenia o kalibrze .223 Remington i 5,56x45 NATO, czyli komora nabojowa jest przystosowana również do amunicji wojskowej. Lufa karabinka ma długość 457 mm, posiada sześć bruzd prawoskrętnych o skoku 228 mm, czyli gwint uniwersalny 1:9” przystosowany do strzelania pociskami wojskowymi SS109 (1:7”) o masie 3,95 g i lżejszym, starszym typem M193 (1:12”) o masie 3,56 g. Karabinek w stanie załadowanym, bez chwytu przedniego i szyny opcjonalnej pod optykę waży 4070g – wcale niemało jak na broń niedoposażoną. Dla porównania karabinek Diamondback 15 CCMLB osiąga identyczną masę, jednak obok załadowanego magazynka otrzymał celownik Vortexa 1-4x24 zawieszony na długiej szynie Vector Optics, dodatkowe przyrządy mechaniczne FAB RBS umieszczone pod kątem 45 stopni, szynę montażową z siedmioma slotami pod latarkę, długi kompensator podrzutu Strike Industries, szeroką rączkę zamkową… Pusty Beryl, w naszej konfiguracji i bez magazynka chudnie do 3530 g. Długość z kolbą rozłożoną wynosi ok. 940 mm.
Karabinek powiela rozwiązania techniczne i mechaniczne systemu AK: mamy prawie identyczny zamek ryglowany przez obrót, współpracuje on z suwadłem, tłoczyskiem i sprężyną oporopowrotną; ten sam system gazowy z odprowadzeniem gazów przez boczny otwór w lufie; w wersji cywilnej ten sam mechanizm spustowy do ognia pojedynczego; obszerną rączkę do przeładowania; trójkątną podstawę muchy; regulowaną suwakowo szczerbinę; mocowanie do bagnetu. Dodano powiększoną dźwignię bezpiecznika i zatrzasku magazynka; zmieniono również chwyt główny, który zyskał profilowanie pod palce. Zmieniono konstrukcję kolby, której mocowanie opiera się w tej chwili na trzech śrubach – wymiana kolby zajmuje sporo czasu i wymaga dopasowania narzędzi; z kolei opcjonalna kolba składana jest kosztowna i rzadko dostępna. Szkoda, że konstruktorzy poszli wzorem standardowego magazynka i uwstecznili kolbę przeznaczając ją wyłącznie dla Beryla. Można było zastosować uniwersalne, składane adaptery do prowadnicy karabinków AR-15/M16 (można takowe dokupić do systemu AK - testowaliśmy wcześniej tak zmodyfikowaną Zastavę M70 B1). Kolba teleskopowa w naszym egzemplarzu posiada cztery zapadki pozycjonujące jej długość, zakończona jest gumowym, zdejmowanym trzewikiem. W trakcie strzelania pochłania sporo energii, amortyzuje broń na ramieniu i z pewnością absorbuje odrzut w trakcie prowadzenia ognia ciągłego. Tutaj skutecznie pomaga też zastosowanie nowego tłumika płomieni/kompensatora podrzutu, unieruchamianego jednak na wylocie lufy sprężystym, walcowatym kołkiem utrudniającym jego wymianę. Sama konstrukcja broni powinna powodować nieco inne odczucia w kategorii podrzutu i odrzutu – kolba i lufa nie znajdują się w jednej osi, jak ma to miejsce w karabinkach konstrukcji Stonera. Jednak zastosowanie amunicji małokalibrowej .223 Remington, elastyczny trzewik kolby i kompensator podrzutu powodują ostatecznie minimalne straty w komforcie strzelania. W subiektywnej opinii system AR-15 drażni bardziej ze względu na sprężynę reduktora odrzutu umieszczoną w tubie kolby i tuż pod uchem strzelającego.
Podsumowując, testowany karabinek szturmowy Beryl wz. 96 w wersji cywilnej jest już zamkniętą wariacją broni w systemie AK. FB Radom wycisnął ze staruszka co tylko się dało, zmodyfikował jego największe wady, udoskonalił komfort pracy, pozwolił na skuteczne zastosowanie optoelktroniki, zaoferował szereg odmian, również w kal. 7,62 mm. Beryl nie jest na pewno objawieniem współczesnego pola walki, powiela stare schematy budowy AKM/AK -74, jednak oferuje dużo pozytywnych zmian, jest przystępny cenowo, zachowuje też zalety karabinków Kałasznikowa – i tu chyba dochodzimy do idei przyświecającej konstruktorom. Karabinek szturmowy Beryl wz. 96 jest bronią wojskową przeznaczoną do skutecznego rażenia celów lekko opancerzonych do kilkuset metrów i służy przede wszystkim walce – na tym polu sprawdza się nader przyzwoicie. W celach sportowych wykorzystamy i tak tylko połowicznie jego możliwości (brak ognia ciągłego i seryjnego, nie podepniemy granatnika Pallad, nie odpalimy granatów nasadkowych); z kolei zawsze będzie oczkiem w głowie kolekcjonerów, którzy z dumą będą prezentować polskiego orła w koronie i zacną, radomską Fabrykę Broni.